Zwiększona świadomość konsumentów w zakresie konieczności ochrony skóry sprawia, że
rynek produktów przeciwsłonecznych prężnie się rozwija.
Jednak w recepturach kosmetyków promieniochronnych bardzo trudno o nowości - od lat branża opiera się na tych samych składnikach ograniczając się do lekkiego modyfikowania ich postaci.
Do tej pory najpopularniejszymi produktami na sklepowych półkach były balsamy i
olejki, aczkolwiek od niedawna dołączyły do nich także nowocześniejsze formy, takie jak
sztyfty. Warto zauważyć, że wiele firm włączyło ochronę przeciwsłoneczną do regularnych produktów typu krem na dzień z SPF 50, fluid/podkład z wysokim SPF, a nawet pudry mineralne.
Dynamiczny rozwój rynku produktów naturalnych i powszechność eko-deklaracji, wymusza
przemiany również wśród produktów z SPF. Konsumenci oczekują receptur jak najbliższych naturze, dlatego na popularności zyskują formulacje oparte na tlenkach cynku i tytanu. Trend ten jest szczególnie istotny w produktach dla dzieci.
Uzyskanie wysokiej ochrony SPF przy możliwie jak najniższym stężeniu filtrów to duże wyzwanie. To na co warto zwrócić szczególną uwagę, to szczelność warstwy promieniochronnej. Aby warstwa była równomierna, stosuje się tak zwane “boostery SPF”, a zatem substancje o bardzo różnym pochodzeniu chemicznym i naturalności, np.: akrylany, PVP, wosk Carnauba, celuloza mikrokrystaliczna i wiele innych.
Dobra formulacja przeciwsłoneczna wymaga od technologa nie tylko stworzenia stabilnej receptury, kluczowe jest uzyskanie zakresu ochrony UVA i UVB potwierdzonego badaniami. Ponadto w naszej pracy musimy zmierzyć się z całym szeregiem mniej lub bardziej uzasadnionych wymagań i uprzedzeń współczesnego konsumenta. Dotyczą one wielu aspektów, a najpopularniejsze przykłady to:
Uprzedzenia względem filtrów chemicznych - wielu nierzetelnych autorów blogów powiela mity na temat tej grupy surowców. Największe obawy budzi przenikanie tych składników przez skórę do krwiobiegu, ale należy pamiętać, Unia Europejska dopuszcza poszczególne filtry i w odpowiednich, określonych stężeniach uważa je za bezpieczne
Obawa przed nanocząsteczkami- konsumenci obawiają się, że ze względu na ich niewielki rozmiar, substancje przenikają przez naskórek. Zgodnie z aneksem VI Rozporządzenia o kosmetykach zastosowanie nanocząstek uznane jest za bezpieczne przy określonych stężeniach, czystości, otoczce i ilości cząstek aerodynamicznych. Użycie nanocząsteczek tlenku cynku i tlenku tytanu sprawia, że bielenie na skórze niemal nie występuje, a w połączeniu z wysoką ochroną przeciwsłoneczną, ma to niemałe znaczenie
Uprzedzenia względem tlenku tytanu, który w czystej postaci jest fotokatalizatorem i generuje wolne rodniki. Trzeba jednak zaznaczyć, że w kosmetyce przeciwsłonecznej nie stosuje się czystego TiO2, a jedynie otoczkowany. Oznacza to, że jest on pokryty innymi substancjami, np. mieszanką silikonów lub korundem (INCI: Alumina), a więc cząsteczka pozostaje szczelnie osłonięta przed promieniowaniem, zatem nie ma możliwości generowania wolnych rodników. Co istotne, otoczkowane tlenki posiadają znacznie lepsze właściwości aplikacyjne - nie są kredowe, ale satynowe w odczuciu.
Niepewność dotycząca bezpieczeństwa filtrów chemicznych w środowisku naturalnym. Winowajcą kontrowersji jest powszechnie stosowany w produktach przeciwsłonecznych Ethylhexyl Methoxycinnamate, który ze względu na szkodliwość dla koralowców został zabroniony na Hawajach.
Istotna ilość dostępnych na rynku filtrów wzbudza u konsumentów mieszane uczucia, co powoduje niemalże nieustającą kontrolę organizacji europejskich, które oceniają ich bezpieczeństwo. W Aneksie VI (odnoszącego się do listy filtrów UV dopuszczonych do użycia w produktach kosmetycznych) Rozporządzenia o kosmetykach znajdowało się 31 pozycji. Niedawno portfolio filtrów powiększyło się o związek: Methoxypropylamino Cyclohexenylidene Ethoxyethylcyanoacetate, a dodatkowo dokonano doprecyzowania wymogów względem często używanego tlenku tytanu.
Dynamicznie zmieniające się światowe trendy odciskają swoje piętno również na tych produktach, zmuszając działy R&D chcące nadążać za potrzebami konsumentów, do reformulacji i poszukiwania wciąż nowych i ciekawych postaci produktów. Ochrona przeciwsłoneczna to przede wszystkim dbanie o nasze zdrowie, i należy się spodziewać, że rynek odpowiedzialnych za nią produktów, będzie tylko się zwiększał.
Wszystkie wspomniane wątpliwości nie powstrzymują nas przed tworzeniem nowych lub uszlachetnianiem już istniejących receptur. Wręcz przeciwnie! Lubimy rozplątywać to co zawikłane - z gracją i uśmiechem! Jeśli czujecie Państwo, że rynek kosmetyczny Was wzywa, że marzycie o własnych produktach - zgłoście się do nas! Pomożemy na każdym etapie.
Autor tekstu: Kamila Nazzal, Zuzanna Fedyczak
Comments